Stare Zoo umiejscowione jest praktycznie w centrum Poznania, jego historia sięga XIX wieku:
"Stare ZOO, niegdyś zwane Zwierzyńcem, założone zostało w niecodzienny sposób przez grupę dowcipnych graczy w kręgle. Spotykali się oni przy kuflu piwa w nieistniejącej już restauracji dworca Kolei Starogardzko - Poznańskiej przy ul. Zwierzynieckiej. Nadszedł pewien dzień 1871 roku, w którym to prezes kręglarzy obchodził jubileusz 50 rocznicy urodzin. Jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył, nie tyle swych gości, co niesione przez nich prezenty! Były nimi spotkane na ulicach Poznania zwierzęta: świnia, koza, baran, kot, królik, wiewiórka, gęś, kaczka, kura, paw, tresowany niedźwiedź i małpa. Menażeria, z racji swych rozmiarów i wymagań, została na prośbę szacownego jubilata umieszczona w ogródku restauracyjnym, „ażeby zwierzęta te eksponowano stale w ogrodzie, nie tylko dla rozrywki, lecz i dla pouczania oglądających je i ażeby ta, na razie skromna kolekcja, stała się zaczątkiem przyszłego zbioru zoologicznego”. W ten oto sposób w 1874r. powstało Towarzystwo Akcyjne Ogród Zoologiczny." (źródło: oficjalna strona zoo).
Rozwój miasta spowodował, że dziś w odczuciu wielu mieszkańców Stare Zoo jest kompletnym nieporozumieniem, gdyż nie można zapewnić tam zwierzętom "godziwych" warunków (drące się w niebogłosy małpy w środku miasta, to jest coś ;) ).
W latach 70-tych otwarto, planowane już od lat 30-tych, Nowe Zoo (myślę, że będzie funkcjonowało jako "nowe" już zawsze, mimo że minęło prawie 40 lat) na obrzeżach miasta, praktycznie w lesie:
"W 1974 roku, a więc w setną rocznicę powstania ZOO przy ul. Zwierzynieckiej, udostępniono zwiedzającym Nowe ZOO na Białej Górze, w pobliżu Jeziora Maltańskiego. Pierwszymi mieszkańcami położonego na skraju miasta pagórkowatego, zadrzewionego terenu, były jelenie europejskie, daniele, wielbłądy, lamy oraz ich dzicy przodkowie - gwanako. Ich wybiegi miały charakter prowizoryczny, a część zwierząt zasiedlała zaplecza hodowlane w obrębie fortu. Nowe ZOO systematycznie ulegało rozbudowie. Powstały nowe wybiegi i pawilony dla powiększającej się liczby zwierząt. Pierwotnie planowano przeniesienie Starego ZOO w całości, jednak w 1976 roku zostało ono objęte rejestrem zabytków i musi zostać zachowane." (źródło: strona zoo)
Rozwój miasta spowodował, że dziś w odczuciu wielu mieszkańców Stare Zoo jest kompletnym nieporozumieniem, gdyż nie można zapewnić tam zwierzętom "godziwych" warunków (drące się w niebogłosy małpy w środku miasta, to jest coś ;) ).
W latach 70-tych otwarto, planowane już od lat 30-tych, Nowe Zoo (myślę, że będzie funkcjonowało jako "nowe" już zawsze, mimo że minęło prawie 40 lat) na obrzeżach miasta, praktycznie w lesie:
"W 1974 roku, a więc w setną rocznicę powstania ZOO przy ul. Zwierzynieckiej, udostępniono zwiedzającym Nowe ZOO na Białej Górze, w pobliżu Jeziora Maltańskiego. Pierwszymi mieszkańcami położonego na skraju miasta pagórkowatego, zadrzewionego terenu, były jelenie europejskie, daniele, wielbłądy, lamy oraz ich dzicy przodkowie - gwanako. Ich wybiegi miały charakter prowizoryczny, a część zwierząt zasiedlała zaplecza hodowlane w obrębie fortu. Nowe ZOO systematycznie ulegało rozbudowie. Powstały nowe wybiegi i pawilony dla powiększającej się liczby zwierząt. Pierwotnie planowano przeniesienie Starego ZOO w całości, jednak w 1976 roku zostało ono objęte rejestrem zabytków i musi zostać zachowane." (źródło: strona zoo)
Wycieczka do Nowego Zoo jest wyprawą na cały dzień. Mimo imponujących rozmiarów (podobno drugie co do wielkości w kraju) niektóre klatki ptaków drapieżnych są śmiesznie małe. Spacer przypomina wyprawę do lasu, krajobraz urozmaicają liczne jeziorka i strumyki. Z okazji wizyty "z zagranicy" wybrałam się tam z "moimi" gośćmi pierwszy raz od kilku lat. Zabawę mieliśmy przednią, mimo że nie jechaliśmy "Maltanką", czyli kolejką wąskotorową, która dowozi chętnych z Ronda Śródka pod bramę Zoo, nie zatrzymując się nigdy na żadnej ze stacji: ani na "Ptysiu", ani na "Balbince". Tym razem nie udało nam się z przyczyn czasowych dotrzeć do motylarni, czego żałuję bardzo.
Flamingi z plastikowymi nogami:
Nie udało się uchwycić załatwiającego swe potrzeby fizjologiczne strusia - nigdy czegoś podobnego nie widziałam :O