30.5.09

Zakurzyło się...

... czas odkurzyć :). Odradza się powoli wena, do pisania i wklejania fotek tutaj, poza tym spojrzałam w statystkyki i nie mogłam oczom uwierzyć, bo ciągle tu jednak ktoś wchodzi ;)
Dziś będzie bez zdjęć, za to z filmikiem.



Ja nie z tych, co lubią narzekać, ale niestety czasem trzeba. Chwali się Magistratowi to, że w ogóle na taki pomysł wpadł. Ale...

1) psów było tryliad, a namiotów, gdzie chipowano psy 2 (słownie dwa) i jedno stanowisko, gdzie można było zapłacić haracz za psa - stałyśmy najpierw w jednej, potem w drugiej kolejce i postanowiłyśmy z mamą, że pojedziemy do schroniska zachipować Grubasa, a ja się znowu przejdę jednak na Fredry opłacić Mufie mieszkanie w Poznaniu (z tym nie jest jednak najgorzej, jeżdżą też zbierać opłaty po osiedlowych i dzielnicowych domach kultury)
2) przeraźliwie głośno grała muzyka, nie mówiąc już o panu z Ameryki Południowej, piszczącego przez wzacniacze na swoich piszczałkach na całe Łęgi Dębińskie

Koniec końców wyszłyśmy z parku z ekologicznymi torbami na kupy i jedną ekologiczną torbą na zakupy (przezenty od Straży Miejskiej), zaliczywszy spacer i podróż sentymentalną po parku dzieciństwa mojej mamy i mojego.

P.S. No i jeszcze z błędem w reklamówce mówią... Wstyd!